Jesteś tutaj: Strona główna Numer 5/2017


Zza biurka i z pola. Złoty medal Igrzysk Olimpijskich

W 1988 roku miały miejsce Igrzyska Olimpijskie w Seulu. Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że to już czasy zamierzchłe i jeżeli cokolwiek z nich pamiętamy to tylko to, co było naprawdę dla nas najbardziej istotne. Pamiętam jak jakieś dwa lata przed tymi Igrzyskami, kiedy ja byłem początkującym zawodnikiem Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego, jeden z moich starszych kolegów dostał powołanie do reprezentacji Polski i miał realną szansę na uczestnictwo w najważniejszej dla sportowca imprezie. Dla tego człowieka na dwa lata świat zewnętrzny przestał w zasadzie istnieć. Absolutnie wszystko było podporządkowane przygotowaniom do startu. A wierzcie mi drodzy Państwo, że wymaga to tytanicznej wręcz pracy, masy wyrzeczeń, a gwarancji sukcesu oczywiście nikt nie daje. Nie jest to oczywiście żadna nowość, ponieważ generalnie gwarancji sukcesu nie ma w żadnej dziedzinie życia, od prowadzenia dużego biznesu poczynając, na amatorskim wejściu na Giewont kończąc. Na końcu jak zawsze złotym medalistą zostaje tylko jeden i de facto to On przechodzi do historii w swojej dyscyplinie.
Pełna treść dostępna tylko dla zalogowanych subskrybentów! Zaloguj się lub wykup subskrypcję.
Zamów subskrypcję

Marketing farmaceutyczny, Przedstawiciel Medyczny, Przedstawiciel Farmaceutyczny, Praca. Pharma News. Fuzje. Przejęcia.

Ucz się od najlepszych ekspertów sektora farmaceutycznego.